sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział VII

Perspektywa Justyny
Obudziłam się o 6.45 nie miałam dzisiaj treningu więc postanowiłam pobiegać od rana. Mrozne świeże powietrze i trochę śniegu wymarzona pogoda na poranny rozruch. Gdy biegałam po rzeszowskich ulicach postanowiłam pobiegać po parku. Po półtora godzinnym bieganiu usiadłam na ławce, aby odpocząć. Chwilę pózniej dosiadł się do mnie wysoki mężczyzna.
- A ty jak zwykle katujesz się od samego rana bieganiem. I to w taka pogodę.
Gdy uniosłam swój wzrok na mojego rozmówcę nie mogłam w to uwieżyć.
- Matt? Rany ile się nie widzieliśmy 2-3 lata?
- Dokładnie 3,5
- Co tu robisz?
- Przyjechałem do Paula, a ten wygadał się, że wróciłaś i grasz w Rzeszowie.
- No to w takim razie nie będziemy rozmawiać na mrozie. Zapraszam na kawę.
- W takim towarzystwie to ja mogę wypić nawet 3 :).

W mieszkaniu.
- Opowiadaj co u ciebie.
- Postanowiłam zrobić rewolucję w moim życiu. Wróciłam do Rzeszowa, siatkówki
- Igły?
- Nie.
- Przepraszam. Myślałem, że skoro..
- Nic się nie stało. Po prostu przed nami nie ma już przyszłości.
- Nie ma czy nie chcesz żeby była?
- Nie ma.
- Justyna.... Wiesz, że nie lubię jak się oszukujesz?
- Ja się nie oszukuję.
- Tak jasne. Widać, że obydwoje się kochacie.
- To nie takie proste.
- Może jakbyś mu wybaczyła i dała jeszcze jedną szansę?
- Nie wiem. Muszę nad tym pomyśleć.
- Ja już muszę się zbierać. Pamiętaj, że jak będziesz chciała się wygadać to jestem do twojej dyspozycji.
- Będę pamiętać- Pożegnaliśmy się, dał mi buzi w polik i wyszedł.
Postanowiłam obejrzeć jakiś film. Po 30 minutach rozległ się dzwięk dzwonka.
- Nie chciał Mahomet przyjść do góry to góra przyszła do Mahometa.
- Kubi?
- Nie jestem sam:)
- Zibi!
- Jestem.
- Jeżeli chcecie się wygadać to zle trafiliście.
- My dzisiaj robimy małą zamianę ról. Ty nam się dzisiaj spowiadasz my słuchamy i dajemy rozgrzeszenie lub poradę zależy co wolisz.
- Jak już musicie to wejdzcie.
- Jej, ale gościnna to ty nie jesteś.
- Zibi.. - Kubiak zgromił go wzrokiem.
- No co? Uraziła mnie.
- Nie denerwuj jej jeszcze ty.
- No okej, okej.
- No to co chcecie wiedzieć?
- Wszystko.
- Mam na imię Justyna, mam 25 lat i doszczętnie rozwalone życie. Aha zapomniałam też dodać, że mam rozwalonych przyjaciół. Na starość kupię sobie kota i będę żyć długo i szczęśliwie.
- Trochę więcej optymizmu kobieto- odezwał się Zibi.
- Trochę więcej realizmu człowieku.
- Ej mała wszystko się jeszcze ułoży zobaczysz.- Michał podszedł i przytulił mnie. Po chwili dołączył do niego Zibi.
- Dziękuję wam. Tutaj jestem sama nie mam się nawet z kim podroczyć.
- Zbigniew Bartman zawsze do usług. Ale jak tak bardzo chcesz to kupię ci tego kota.
- Ale jie kupuj jej rudego. Jeden jarski nam w zupełności wystarczy:)
- Ha ha. Fajnie się tak nabijać z kobiety w potrzebie?
Reszta wieczoru minęła nam na miłej rozmowie. Po kolacji chłopacy pojechali do domu, a ja poszłam spać.




wtorek, 3 grudnia 2013

Rozdział VI

Rzeszów
Perspektywa Igły.
Staliśmy bez ruchu i nie odzywaliśmy się do siebie. W końcu znalazłem w sobie odrobinę odwagi.
-Przynajmniej nie uciekłaś.
- Już dosyć w życiu uciekałam przed trudnymi sytuacjami. Może wejdziemy na górę bo na dworze jest zimno.

Perspektywa Justyny
W mieszkaniu.
- Tęskniłem za tobą.
Nie odzywałam się.
- Proszę powiedz coś nie zostawiajmy tej sprawy.
- Co mam ci powiedzieć? Krzysiek zrozum ja na razie nie potrzebuję związku. Z resztą nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.
- Czyli przed nami nie ma już przyszłości?
- Przepraszam...
- Nie przepraszaj. To moja wina, gdybym wtedy nie..
- Wina nigdy nie leży po jednej stronie.
W tej chwili rozległ się dzwięk mojego tlefonu.
- Odbierz. Ja już i tak wychodzę.
- Krzysiek zaczekaj.- odwrócił się w moją stronę- Ale nigdy nie powiedziałam, że kiedykolwiek przestałam cię kochać. Zbliżył się do mnie i ostatni raz musną moje usta.
Gdy wyszedł zsunęłam się po ścianie i mimowolnie po mojej twarzy zaczęły spływać łzy. Siedziałam tak przez 15 min aż w końcu postanowiłam się ogarnąć. Po wyjściu z łazienki przypomniało mi się, że zanim Igła wyszedł dzwonił mój telefon. Okazało się, że dzwonił Kubi.
-Halo?
-No hej. Dzwoniłeś do mnie?
- Tak chciałem się zapytać czy idziesz jutro ze mną i Zibim do klubu.
- Przepraszam, ale jakoś nie mam ochoty. Może innym razem.
- Tyśka co się stało?
Dlaczego on mnie tak dobrze zna?
- Misiu, przepraszam zadzwonię do ciebie jutro.
- Dobrze, ale i tak dowiem się co się stało.
- Pa
-Pa.

Perspektywa Zibiego
- No cześć Misiek. Co tam?
- Jutro jedziesz ze mną do Tyśki. Nie wiem co się stało, ale chyba ma jakiegoś doła.
- Okej o 8.00 wyjeżdżamy?
-Tak.
- Spoko. Do jutra.
- Do jutra.