Od imprezy u Zbyszka minęły dwa miesiące. Od miesiąca jestem dziewczyną Maćka. Michał od dwóch miesięcy jest szczęśliwym ojcem Poli. Zibi i Asia planują ślub. Bartek jest coraz bliżej zdobycia mistrzostwa Włoch. Wszystko zaczyna się układać. Z tego co wiem to nawet Igła układa sobie życie z Martą. Jeśli chodzi o tamto nieporozumienie z Dajaną to siostra Marty. Igła po prostu nie potrafił zdecydować, która bardziej mu się podoba, ale w końcu wybrał. Wszystko układa się tak jak powinno, ale czy na pewno?...
- Igła co ty odpierdalasz?
- Co się dziwisz? Kobiety zawróciły mu w głowie.
- To nie kobiety. Po prostu chcę zakończyć karierę. To będzie mój ostatni sezon w reprezentacji.
- A kto cię do tego namówił? Dajana czy może Marta? A może robisz to dla Tyśki?
- Nikt mnie do tego nie namawiał!.
- Ej panowie co tu się dzieje?-zapytał zdenerwowany Kowal.
- Nic. Po prostu Igła sam nie wie czego chce. Najpierw robi wielką aferę, bo nie dostał powołania. A jak teraz dostał powołanie to stwierdza, że to jego ostatni sezon reprezentacyjny.
- Wiecie co? Dajcie mi już wszyscy święty spokój!.
- Igła!. No dziękuje panowie. Widzę, że mam o jednego zawodnika mniej na treningu.
- Przepraszamy trenerze.
Perspektywa Justyny.
Mój dzień rozpoczął się jak zwykle monotonnie. Wstałam, zjadłam śniadanie, uszykowałam się na trening. Gdy byłam już pod halą ktoś na mnie wpadł.
- Przepraszam panią bardzo zagapiłem się.
- Nic się nie stało. Igła?
- Tyśka? Naprawdę przepraszam.
- Co ci się stało? Jesteś jakiś zdenerwowany.
- Po prostu wszyscy uważają mnie za jakiegoś bahora i podważają moje decyzje.
- To znaczy?
- Chcę zakończyć karierę.
Nic nie odpowiedziałam. Byłam w szoku.
- No dalej naskocz na mnie i ty. Jestem przyszykowany na wszystko.
- Nie chcę na ciebie naskakiwać. To twoja decyzja, ty wiesz najlepiej czy dasz jeszcze radę występować w reprezentacji.
- Dzięki. Dobra nie będę cię zatrzymywał. Leć na trening. Co się tak uśmiechasz?
- Po prostu cieszę się, że w końcu rozmawiamy ze sobą normalnie.
- Ja też uwierz. Tyśka!
- Tak?
- Chcę żebyś wiedziała, że nadal jesteś dla mnie kimś ważnym. I cieszę się, że układasz sobie życie z Maćkiem.
- Ja też się cieszę. A ty nie zmarnuj tego co zaczynasz z Martą.
- Postaram się.
W szatni.
- Hej dziewczyny.
- Hej.
- Tysiu jako najmłodsza z nas pójdziesz do trenera i poprosisz o krótki trening.
- Ja?
- No Tysiu on cię lubi.
- Ale nie tak bardzo jak Kasię.
- Prosimy....
-Yh.. No dobra, ale ostatni raz.
- Dziękujemy!
Na hali
- Trenerze.
- Tak Justyna?
- Chciałybyśmy mieć dzisiaj krótszy trening.
- No dobra dzisiaj odpuszczę wam trening całkowicie. Macie tydzień wolnego, ale w następnym tygodniu bierzemy się do roboty.
- Dziękujemy trenerze.
- Dziewczyny idziemy się zabawić!- Podekscytowała się Paulina.
- Przepraszam, ale ja zwijam się do domu.
- Ej no Tyśka nie rób sobie żartów.
- Naprawdę nie chce mi się. Może innym razem. Pa
- Okej. Pa.
W drodze do domu zadzwonił do mnie Bartek.
- Hej Bartuś. Co tam?
- Hej młoda. A jakoś leci. Stęskniłem się za tobą wiesz?
- Ja za tobą bardziej. Co u Natalii, jak treningi?
- Treningi idą coraz lepiej. A z Natalią wszystko ok. Jak zwykle zabiegana nie daje sobie pomóc.
- Czyli normalka.
- Dokładnie. A co u ciebie?
- Z Maćkiem planujemy jakiś wyjazd nad morze, żeby oderwać się od rzeczywistości. Planujemy też wpaść do Bełchatowa. Aż mi wstyd, że tak długo nie odwiedzałam cioci i wujka.
- Oj tam nie przesadzaj. Ucieszą się. Cieszę się, że układa ci się Maćkiem. Muszę kończyć. Uściskaj ode mnie rodziców i młodego.Pa
- Oczywiście. Pa.
Po wejściu na klatkę schodową postanowiłam sprawdzić skrzynkę. Okazało się, że jest w niej biała koperta zaadresowana do mnie. Po wejściu do mieszkania postanowiłam otworzyć kopertę. W środku było zaproszenie.
Joanna Michalska i Zbigniew Bartman
wraz z rodzicami mają zaszczyt zaprosić Sz.p. Justynę Waliszewską wraz z osobą towarzyszącą
na uroczystość przyjęcia Sakramentu Małżeństwa, która odbędzie się dnia 17.07.2014 r (sobota) w kościele pw. NMP w Rzeszowie o godz. 16.00
Po uroczystości zaślubin serdecznie zapraszamy na przyjęcie weselne do restauracji Culinaria przy ul. Nałęcza 17 w Rzeszowie.
Prosimy o potwierdzenie przybycia do dnia 20.06.14r.
Joanna Zbigniew
787915142 602754333
Nareszcie. Powiedziałam w sama do siebie. Byłam szczęśliwa, że Zibi w końcu dopiął swego. Dwa lata planowali ten ślub, ale ciągle musieli przekładać tą uroczystość. Musiałam powiedzieć o tym Maćkowi w końcu został tylko miesiąc, a trzeba jeszcze potwierdzić przybycie. Nagle zadzwonił mój telefon.
________________________
Wiecie co robić.
Jeśli na boisku czujesz się jak ptak, to poczuj, jak wspaniale jest latać- A. Gołaś
środa, 30 kwietnia 2014
wtorek, 22 kwietnia 2014
Rozdział X
Gdy weszłyśmy na halę ujrzałyśmy męską drużynę Resovi.
No pięknie- pomyślałam. Jeszcze ich mi brakowało..
- No dziewczyny zaczynamy rozgrzewkę. Kasia i Justyna skupiacie się dziś wyłącznie na atakach. Reszta jak zwykle.
- Dobrze trenerze. Hej chłopaki.- przywitałą się z nimi Kasia.
- Tyśka!!- Pit wydarł się na całą halę. Czasami myślę, że on tak naprawdę nie jest taki Cichy jak wszyscy mówią.
- Piotrek proszę puść mnie.
- Mowy nie ma. Idziesz na imprezę do Zibiego?
- Idę.
- No to się zabawimy.
- Piotruś przypominam ci, że masz Olkę.
- Achrem przecież Tysia wie, że ja tak tylko w żartach.
- Tak już z wami jest najpierw nam obiecujecie cuda, a potem, że to wszystko było w żartach.- odezwała się oburzona Aśka
- Igła!!
- Lotman pajacu nie drzyj się stoje obok.
- Oj sory.. bo ty taki mały, nie zauwarzyłem cię po prostu.
- A ty idziesz na imprezę?
- Idę z Dajaną.
W tym momencie mnie zamurowało nie wiedziałam , że Krzysiek ma kogoś . Niby już nic do niego nie czuję, a jednak coś mnie w środku zabolało.
- No a wracając do ciebie idziesz sama?
- Nie z kolegą.
- Ooo..- Odezwali się chórem.
- A z kim?
- A co ty Piotruś taki ciekawski. Wystawą się lepiej zajmij.
- No nie możesz nam powiedzieć?
- Dowiecie się na imprezie.
I tak nam zleciał trening. Wieczorem miał do mnie przyjechać Maciek. Miałam trochę czasu więc postanowiłam przeznaczyć go na zakupy. Jestem chyba jedyną kobietą na świecie, która nie nawidzi zakupów. Pod galerią czekała już na mnie Kasia. Poprosiłam ją o pomoc bo naprawdę zakupy to moja słaba strona. Na szczęście Kasia przejęła pałeczkę. Kupiłam miętową zwiewną sukienkę na szerokich ramiączkach poszerzaną od pasa w dół, oraz dłuższym tyłem. do tego czarny żakiet i czarne szpilki.
- Oh.. Coś czuję, że Maciek będzie oczarowany.. O Igle to już nawet nie wspomnę.
- Naprawdę nie wiem co ma do tego Igła.
- Dobra. dobra. Chodzmy już pózno. Maciek niedługo przyjedzie.
Po dwóch godzinach byłam gotowa. Pozostało mi tylko czekać na Maćka.
Po chwili usłyszałam dzięk dzwonka do drzwi.
- Hej.. Jezu nie wiem na ile to możliwe ale jesteś jeszcze piękniejsza niż zwykle.
- No proszę. Czy ty ze mną filtrujesz?
- A ja myślałem, że etap filtru mamy już dawno za sobą i teraz będzie już tylko z górki.
- Ej, ej nie przeginaj.
Po tej jakże inteligentnej wymianie zdań udaliśmy się pod do Zibiego.
- No witam.
Zibi przywitał się ze mną buziakiem w policzek a z Maćkiem uścisnął dłonie.
- Wchodzcie.
- Hej Asiu.
- Zbyszka już znasz, a to jego narzeczona Asia.
- Asia miło mi.
- Maciek mnie również
- No proszę ja wiedziałam, że Justyna zawsze przyciągała przystojnych facetów, ale że aż takich to nie sądziłam.
- Maciek przedstawię ci resztę bo widzę, że Asia niedługo zapomni, że ma narzyczonego.
- Ooo. Kogo moje oczy widzą Tysia!
- Hej Ziomuś. Poznaj to jest Maciek. Maciek to jest Łukasz.
- Miło mi.
- Mnie również.
Po półgodzinnym zapoznawaniu impreza zaczęła się rozkręcać. Widać, że chłopacy już wkręcili Maćka do naszej siatkarskiej rodzinki. Cieszę się, że Maciek się nie nudzi. Nagle do salonu wszedł Igła z wysoką brunetką o pięknych długich nogach. Nagle poczułam coś w sercu to nie była zazdrość. Nie umiem opisać tego uczucia. Podeszli do mnie.
- Cześć. Poznajcie się To jest Marta moja koleżanka, a to Justyna.
- Marta
- Justyna. Miło mi.
Gdy odeszli podszedł do mnie Maniek.
- Idziemy tańczyć.
Gdy tańczyłam z Mańkiem czułam jakby czas stanął w miejscu. Gdy był blisko wszystkie troski i zmartwienia znikały. Liczyła się tylko ta chwila.
- Wiem, że się powtarzam, ale pięknie dziś wyglądasz.
- Dziękuje. Maniek może urwiemy się z tej imprezy?. Dziwnie się tu czuję. A i tak już długo tu jesteśmy.
- Jasne nie ma sprawy.
- Zibi my już będziemy uciekać.
- Co dlaczego?
- Zle się czuję. Lepiej będzie jak już pójdziemy.
- Jasne. Rozumiem.
Pożegnaliśmy się ze Zbyszkiem i postanowiliśmy, że przejdziemy się pieszo do mojego mieszkania.
- Chodzi o Igłę?
Nic nie odpowiedziałam.
- Przecież widzę, że coś jeszcze do niego czujesz.
- Nie, nie chodzi o Krzyska. Nic już do niego nie czuję. Problem jest w tym że czuję coś do kogoś innego.
- Możesz mu powiedzieć, że jest najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Ile ja bym dał żeby taka kobieta jak ty coś do mnie czuła.
- Mam ci przekazać, że jesteś najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
Maciek stanął przede mną jak wmurowany.....
______________________
Hej, hej podoba się? Mi szczerze mówiąc nie za bardzo..
No pięknie- pomyślałam. Jeszcze ich mi brakowało..
- No dziewczyny zaczynamy rozgrzewkę. Kasia i Justyna skupiacie się dziś wyłącznie na atakach. Reszta jak zwykle.
- Dobrze trenerze. Hej chłopaki.- przywitałą się z nimi Kasia.
- Tyśka!!- Pit wydarł się na całą halę. Czasami myślę, że on tak naprawdę nie jest taki Cichy jak wszyscy mówią.
- Piotrek proszę puść mnie.
- Mowy nie ma. Idziesz na imprezę do Zibiego?
- Idę.
- No to się zabawimy.
- Piotruś przypominam ci, że masz Olkę.
- Achrem przecież Tysia wie, że ja tak tylko w żartach.
- Tak już z wami jest najpierw nam obiecujecie cuda, a potem, że to wszystko było w żartach.- odezwała się oburzona Aśka
- Igła!!
- Lotman pajacu nie drzyj się stoje obok.
- Oj sory.. bo ty taki mały, nie zauwarzyłem cię po prostu.
- A ty idziesz na imprezę?
- Idę z Dajaną.
W tym momencie mnie zamurowało nie wiedziałam , że Krzysiek ma kogoś . Niby już nic do niego nie czuję, a jednak coś mnie w środku zabolało.
- No a wracając do ciebie idziesz sama?
- Nie z kolegą.
- Ooo..- Odezwali się chórem.
- A z kim?
- A co ty Piotruś taki ciekawski. Wystawą się lepiej zajmij.
- No nie możesz nam powiedzieć?
- Dowiecie się na imprezie.
I tak nam zleciał trening. Wieczorem miał do mnie przyjechać Maciek. Miałam trochę czasu więc postanowiłam przeznaczyć go na zakupy. Jestem chyba jedyną kobietą na świecie, która nie nawidzi zakupów. Pod galerią czekała już na mnie Kasia. Poprosiłam ją o pomoc bo naprawdę zakupy to moja słaba strona. Na szczęście Kasia przejęła pałeczkę. Kupiłam miętową zwiewną sukienkę na szerokich ramiączkach poszerzaną od pasa w dół, oraz dłuższym tyłem. do tego czarny żakiet i czarne szpilki.
- Oh.. Coś czuję, że Maciek będzie oczarowany.. O Igle to już nawet nie wspomnę.
- Naprawdę nie wiem co ma do tego Igła.
- Dobra. dobra. Chodzmy już pózno. Maciek niedługo przyjedzie.
Po dwóch godzinach byłam gotowa. Pozostało mi tylko czekać na Maćka.
Po chwili usłyszałam dzięk dzwonka do drzwi.
- Hej.. Jezu nie wiem na ile to możliwe ale jesteś jeszcze piękniejsza niż zwykle.
- No proszę. Czy ty ze mną filtrujesz?
- A ja myślałem, że etap filtru mamy już dawno za sobą i teraz będzie już tylko z górki.
- Ej, ej nie przeginaj.
Po tej jakże inteligentnej wymianie zdań udaliśmy się pod do Zibiego.
- No witam.
Zibi przywitał się ze mną buziakiem w policzek a z Maćkiem uścisnął dłonie.
- Wchodzcie.
- Hej Asiu.
- Zbyszka już znasz, a to jego narzeczona Asia.
- Asia miło mi.
- Maciek mnie również
- No proszę ja wiedziałam, że Justyna zawsze przyciągała przystojnych facetów, ale że aż takich to nie sądziłam.
- Maciek przedstawię ci resztę bo widzę, że Asia niedługo zapomni, że ma narzyczonego.
- Ooo. Kogo moje oczy widzą Tysia!
- Hej Ziomuś. Poznaj to jest Maciek. Maciek to jest Łukasz.
- Miło mi.
- Mnie również.
Po półgodzinnym zapoznawaniu impreza zaczęła się rozkręcać. Widać, że chłopacy już wkręcili Maćka do naszej siatkarskiej rodzinki. Cieszę się, że Maciek się nie nudzi. Nagle do salonu wszedł Igła z wysoką brunetką o pięknych długich nogach. Nagle poczułam coś w sercu to nie była zazdrość. Nie umiem opisać tego uczucia. Podeszli do mnie.
- Cześć. Poznajcie się To jest Marta moja koleżanka, a to Justyna.
- Marta
- Justyna. Miło mi.
Gdy odeszli podszedł do mnie Maniek.
- Idziemy tańczyć.
Gdy tańczyłam z Mańkiem czułam jakby czas stanął w miejscu. Gdy był blisko wszystkie troski i zmartwienia znikały. Liczyła się tylko ta chwila.
- Wiem, że się powtarzam, ale pięknie dziś wyglądasz.
- Dziękuje. Maniek może urwiemy się z tej imprezy?. Dziwnie się tu czuję. A i tak już długo tu jesteśmy.
- Jasne nie ma sprawy.
- Zibi my już będziemy uciekać.
- Co dlaczego?
- Zle się czuję. Lepiej będzie jak już pójdziemy.
- Jasne. Rozumiem.
Pożegnaliśmy się ze Zbyszkiem i postanowiliśmy, że przejdziemy się pieszo do mojego mieszkania.
- Chodzi o Igłę?
Nic nie odpowiedziałam.
- Przecież widzę, że coś jeszcze do niego czujesz.
- Nie, nie chodzi o Krzyska. Nic już do niego nie czuję. Problem jest w tym że czuję coś do kogoś innego.
- Możesz mu powiedzieć, że jest najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Ile ja bym dał żeby taka kobieta jak ty coś do mnie czuła.
- Mam ci przekazać, że jesteś najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
Maciek stanął przede mną jak wmurowany.....
______________________
Hej, hej podoba się? Mi szczerze mówiąc nie za bardzo..
poniedziałek, 21 kwietnia 2014
Rozdział IX
Gdy otworzyłam drzwi, ujrzałam Maćka.
- Maciek co ty tu robisz?
- No naprawdę. Po tobie spodziewałem się jakiegoś milszego powitania.
- Przepraszam. Hej Kotku może wejdziesz?
- Od razu lepiej. Przyjechałem ponieważ mam pewną propozycję. Za tydzień idziemy na wesele do kuzynki. Pamiętasz? Natalia od wujka Darka. No i Kuba idzie z Gosią, a ja pomyślałem, że mogłabyś iść ze mną jeśli tylko chcesz.
Po Maciejce w życiu bym się tego nie spodziewała.
- Z chęcią z tobą pójdę, ale mam warunek. Coś za coś.
- Wilk syty i owca cała?
- Dokładnie Maciuś.
- Zrobię wszystko co będziesz chciała.
- Nie kuś. Zibi organizuje w tym tygodniu imprezę i nie mam z kim iść. Nie chciałbyś dotrzymać mi towarzystwa?
- Z chęcią z tobą pójdę. Ale przepraszam muszę już lecieć. Mam trochę kilometrów z Rzeszowa do Limanowej. Do zobaczenia zdzwonimy się jeszcze.
Po wyjściu Maćka postanowiłam zadzwonić do Zibiego. Odebrała Asia.
- Halo?
- Hej Asia. Chciałam tylko powiedzieć, że przyjdę na tą imprezę.
- Super!. I nie przejmuj się będzie taki fajny mój znajomy. Nie będziesz się nudzić.
- Asiu przepraszam, ale muszę cię rozczarować. Nie będę sama, przyjdę z kimś.
- Naprawdę? A z kim? Ładny chociaż? Ile ma lat? Z resztą ty zawsze przyciągałaś tych najprzystojniejszych.
- Tak i w dodatku największych frajerów. Muszę kończyć za godzinę mam trening.
Po skończonej rozmowie z Aśką postanowiłam uszykować się na trening. Wzięłam prysznic, przebrałam się w letnią sukienkę bez ramiączek w kolorze beżu i czarne balerinki. Włosy związałam w koka. Po wyjściu z domu udałam się na halę.
W szatni.
- No mówię wam dziewczyny jaki przystojniak. Naprawdę nie wiem dlaczego tak się zapiera i mówi, że nikogo nie ma skoro sama widziałam.
- Kasia przestań może to tylko znajomy albo ktoś z rodziny.
- Tak jasne uważaj bo uwierzę.
- Przecież jakby Tyśka kogoś miała to by nam powiedziała.
- Dokładnie wszystko w swoim czasie.
- Hej dziewczyny.
- Cześć Tysiu.
- O czym tak zawzięcie rozmawiacie?
- A o tym, że ostatnio nam rozkwitłaś.
- O co ci Kasiu chodzi?
- Cieszę się twoim szczęściem.
- Jakim szczęściem?
- Nie udawaj. Widziałam, że był dzisiaj u ciebie.
- Chodzi ci o Maćka?
- Nie wiem jak ma na imię bo jeszcze nie raczyłaś nam go przedstawić.
- To tylko kolega nic więcej.
- Tak tylko mówisz.
- Dziewczyny zapraszam na halę.
- Już idziemy trnerze.
Gdy weszłyśmy na halę ujrzałyśmy...
_________________________
Wiecie co robić. Jak macie jakieś pytania to mój nr gg 23578200
- Maciek co ty tu robisz?
- No naprawdę. Po tobie spodziewałem się jakiegoś milszego powitania.
- Przepraszam. Hej Kotku może wejdziesz?
- Od razu lepiej. Przyjechałem ponieważ mam pewną propozycję. Za tydzień idziemy na wesele do kuzynki. Pamiętasz? Natalia od wujka Darka. No i Kuba idzie z Gosią, a ja pomyślałem, że mogłabyś iść ze mną jeśli tylko chcesz.
Po Maciejce w życiu bym się tego nie spodziewała.
- Z chęcią z tobą pójdę, ale mam warunek. Coś za coś.
- Wilk syty i owca cała?
- Dokładnie Maciuś.
- Zrobię wszystko co będziesz chciała.
- Nie kuś. Zibi organizuje w tym tygodniu imprezę i nie mam z kim iść. Nie chciałbyś dotrzymać mi towarzystwa?
- Z chęcią z tobą pójdę. Ale przepraszam muszę już lecieć. Mam trochę kilometrów z Rzeszowa do Limanowej. Do zobaczenia zdzwonimy się jeszcze.
Po wyjściu Maćka postanowiłam zadzwonić do Zibiego. Odebrała Asia.
- Halo?
- Hej Asia. Chciałam tylko powiedzieć, że przyjdę na tą imprezę.
- Super!. I nie przejmuj się będzie taki fajny mój znajomy. Nie będziesz się nudzić.
- Asiu przepraszam, ale muszę cię rozczarować. Nie będę sama, przyjdę z kimś.
- Naprawdę? A z kim? Ładny chociaż? Ile ma lat? Z resztą ty zawsze przyciągałaś tych najprzystojniejszych.
- Tak i w dodatku największych frajerów. Muszę kończyć za godzinę mam trening.
Po skończonej rozmowie z Aśką postanowiłam uszykować się na trening. Wzięłam prysznic, przebrałam się w letnią sukienkę bez ramiączek w kolorze beżu i czarne balerinki. Włosy związałam w koka. Po wyjściu z domu udałam się na halę.
W szatni.
- No mówię wam dziewczyny jaki przystojniak. Naprawdę nie wiem dlaczego tak się zapiera i mówi, że nikogo nie ma skoro sama widziałam.
- Kasia przestań może to tylko znajomy albo ktoś z rodziny.
- Tak jasne uważaj bo uwierzę.
- Przecież jakby Tyśka kogoś miała to by nam powiedziała.
- Dokładnie wszystko w swoim czasie.
- Hej dziewczyny.
- Cześć Tysiu.
- O czym tak zawzięcie rozmawiacie?
- A o tym, że ostatnio nam rozkwitłaś.
- O co ci Kasiu chodzi?
- Cieszę się twoim szczęściem.
- Jakim szczęściem?
- Nie udawaj. Widziałam, że był dzisiaj u ciebie.
- Chodzi ci o Maćka?
- Nie wiem jak ma na imię bo jeszcze nie raczyłaś nam go przedstawić.
- To tylko kolega nic więcej.
- Tak tylko mówisz.
- Dziewczyny zapraszam na halę.
- Już idziemy trnerze.
Gdy weszłyśmy na halę ujrzałyśmy...
_________________________
Wiecie co robić. Jak macie jakieś pytania to mój nr gg 23578200
niedziela, 2 lutego 2014
Rozdział VIII
Powracam!! Przepraszam i zachęcam do ponownego śledzenia mojego bloga :).
Perspektywa Justyny.
Po 3 tygodniach spędzonych w Zakopanym wróciłam do Rzeszowa. Zastanawiacie się co robiłam w Zakopanym? Byłam u mojego przyjaciela Jakuba Kota. Przyjaznimy się odkąd byliśmy dziećmi. Znam go dłużej od Zibiego i Miśka, ale ze względu na dzielące nas kilometry pozostaje nam komunikowanie się przez skaype'a. Te 3 tygodnie minęły mi w bardzo doborowym towarzystwie. Maciek brat Kuby, którego zawsze uważałam za skrytego chłopaka okazał się bardzo sympatycznym, przystojnym chłopakiem:). Umówiliśmy się z chłopakami, że przed rozpoczęciem sezonu letniego, a po zakończeniu orlen ligi (w której żeńska drużyna ressovii zajmuje I miejsce) przyjadą do Rzeszowa.
Gdy siedziałam w kuchni usłyszałam dzwonek, który oświadczył mi, że ktoś postanowił złożyć mi wizytę. Tą osobą był Kubi.
- O hej Misiu.
- Hej. Chciałbym pogadać.
- Siadaj. Chcesz coś do picia?
- Nie, nie.
- To o czym chcesz rozmawiać? Skoro przyjechałeś z Jastrzębia to chyba coś poważnego.
- O tobie.
- O mnie? A co ja takiego zrobiłam?
- No właśnie chodzi o to że nie wiem.
- Odkąd rozstałaś się z Tomsonem zrobiłaś się dziwna. Nie wiesz czego chcesz, nie mówisz mi wszystkiego, a nawet unikasz spotkań z Bartkiem. Wiesz co on robił jak wyjechałaś do Zakopanego? Myślałem, że mni zabije jak graliśmy z Lube.
- To moje życie nie muszę się wam zwierzać.
- Igła się o ciebie pytał.
- O nie o nim nie mam zamiaru z tobą rozmawiać. Jeśli przyjechałeś prawić mi kazanie to naprawdę nie musisz się wysilać.
- Tyśka to nie tak. Kuba powiedział mi że bardzo zbliżyłaś się z Maćkiem do siebie. To coś poważnego?
- Nie, tak, chyba, znaczy nie wiem.
- To w końcu tak czy nie.
- Nie wiem. To trudne.
- A chciałabyś?
- Maciek to dobry kolega, ale chyba nic więcej.
- Dlaczego?
- On w Zakopanym ja w Rzeszowie. Z resztą i tak nic z tego nie będzie. Boję się angażować.
- Ty się boisz angażować?. Nie rozśmieszaj mnie... Wiesz pewna osoba powiedziała mi że kto nie ryzykuje ten nie pije szampana. I gdyby nie te słowa wypowiedziane przez ciebie nie byłbym teraz szczęśliwy z Moniką. Więc teraz ty wez sobie te słowa do serca i walcz o szczęście.
- Kubi.
- Tak mała.
- Dziękuję, że mam takiego przyjaciela.
- Ja dziękuje za taką przyjaciółkę. Muszę już lecieć a ty zastanów się co z tym zrobisz i daj mi znać jak się ogarniesz:).
- Pa.
- Pa
Gdy Michał wyszedł postanowiłam zadzwonić na skaype'a do Bartka.
- Hej Tysiu co tam.
- Cześć Bartuś. Toczy się jakoś. Wróciłam z Zakopanego naładowałam akumulatory i wracam do rzeczywistości. A co u was?
- No ja też miałem małą przerwę od treningów ale od wczoraj znowu trenuję. Natalia w pracy i tak sobie żyjemy. A co u Kuby?
- Kuba bardzo dobrze. Powróciła jego dawna forma, z Agatą też mu sie układa. Ma wszystko czgo potrzebuje każdy do pełni szczęscia:).
- A jak z twoim szczęściem?
- Nie rozumiem o co ci chodzi?
- No chyba nie zamierzasz zostać starą panną z kotami?
- Nie, nie zamierzam. Ale nie zamierzam też szukać szczęśćia na siłę. Będzie chciało to samo przyjdzie.
- Czasami trzeba mu pomóc.
- Ja nie zamierzam.
Po 2 godzinach zakończyłam rozmowę z Bartkiem. Gdy wyszłam z pokoju usłyszałam dzwonek do drzwi.
____________________________
Proszę o kontakt czy ktoś jeszcze zagląda tutaj. To moje gg 23578200.
Nowi bohaterowie SKOCZKOWIE.
Nie wiem czy takie połączenie wam się spodoba dlatego każda wasza opinia jest na wagę złota.
Perspektywa Justyny.
Po 3 tygodniach spędzonych w Zakopanym wróciłam do Rzeszowa. Zastanawiacie się co robiłam w Zakopanym? Byłam u mojego przyjaciela Jakuba Kota. Przyjaznimy się odkąd byliśmy dziećmi. Znam go dłużej od Zibiego i Miśka, ale ze względu na dzielące nas kilometry pozostaje nam komunikowanie się przez skaype'a. Te 3 tygodnie minęły mi w bardzo doborowym towarzystwie. Maciek brat Kuby, którego zawsze uważałam za skrytego chłopaka okazał się bardzo sympatycznym, przystojnym chłopakiem:). Umówiliśmy się z chłopakami, że przed rozpoczęciem sezonu letniego, a po zakończeniu orlen ligi (w której żeńska drużyna ressovii zajmuje I miejsce) przyjadą do Rzeszowa.
Gdy siedziałam w kuchni usłyszałam dzwonek, który oświadczył mi, że ktoś postanowił złożyć mi wizytę. Tą osobą był Kubi.
- O hej Misiu.
- Hej. Chciałbym pogadać.
- Siadaj. Chcesz coś do picia?
- Nie, nie.
- To o czym chcesz rozmawiać? Skoro przyjechałeś z Jastrzębia to chyba coś poważnego.
- O tobie.
- O mnie? A co ja takiego zrobiłam?
- No właśnie chodzi o to że nie wiem.
- Odkąd rozstałaś się z Tomsonem zrobiłaś się dziwna. Nie wiesz czego chcesz, nie mówisz mi wszystkiego, a nawet unikasz spotkań z Bartkiem. Wiesz co on robił jak wyjechałaś do Zakopanego? Myślałem, że mni zabije jak graliśmy z Lube.
- To moje życie nie muszę się wam zwierzać.
- Igła się o ciebie pytał.
- O nie o nim nie mam zamiaru z tobą rozmawiać. Jeśli przyjechałeś prawić mi kazanie to naprawdę nie musisz się wysilać.
- Tyśka to nie tak. Kuba powiedział mi że bardzo zbliżyłaś się z Maćkiem do siebie. To coś poważnego?
- Nie, tak, chyba, znaczy nie wiem.
- To w końcu tak czy nie.
- Nie wiem. To trudne.
- A chciałabyś?
- Maciek to dobry kolega, ale chyba nic więcej.
- Dlaczego?
- On w Zakopanym ja w Rzeszowie. Z resztą i tak nic z tego nie będzie. Boję się angażować.
- Ty się boisz angażować?. Nie rozśmieszaj mnie... Wiesz pewna osoba powiedziała mi że kto nie ryzykuje ten nie pije szampana. I gdyby nie te słowa wypowiedziane przez ciebie nie byłbym teraz szczęśliwy z Moniką. Więc teraz ty wez sobie te słowa do serca i walcz o szczęście.
- Kubi.
- Tak mała.
- Dziękuję, że mam takiego przyjaciela.
- Ja dziękuje za taką przyjaciółkę. Muszę już lecieć a ty zastanów się co z tym zrobisz i daj mi znać jak się ogarniesz:).
- Pa.
- Pa
Gdy Michał wyszedł postanowiłam zadzwonić na skaype'a do Bartka.
- Hej Tysiu co tam.
- Cześć Bartuś. Toczy się jakoś. Wróciłam z Zakopanego naładowałam akumulatory i wracam do rzeczywistości. A co u was?
- No ja też miałem małą przerwę od treningów ale od wczoraj znowu trenuję. Natalia w pracy i tak sobie żyjemy. A co u Kuby?
- Kuba bardzo dobrze. Powróciła jego dawna forma, z Agatą też mu sie układa. Ma wszystko czgo potrzebuje każdy do pełni szczęscia:).
- A jak z twoim szczęściem?
- Nie rozumiem o co ci chodzi?
- No chyba nie zamierzasz zostać starą panną z kotami?
- Nie, nie zamierzam. Ale nie zamierzam też szukać szczęśćia na siłę. Będzie chciało to samo przyjdzie.
- Czasami trzeba mu pomóc.
- Ja nie zamierzam.
Po 2 godzinach zakończyłam rozmowę z Bartkiem. Gdy wyszłam z pokoju usłyszałam dzwonek do drzwi.
____________________________
Proszę o kontakt czy ktoś jeszcze zagląda tutaj. To moje gg 23578200.
Nowi bohaterowie SKOCZKOWIE.
Nie wiem czy takie połączenie wam się spodoba dlatego każda wasza opinia jest na wagę złota.
sobota, 7 grudnia 2013
Rozdział VII
Perspektywa Justyny
Obudziłam się o 6.45 nie miałam dzisiaj treningu więc postanowiłam pobiegać od rana. Mrozne świeże powietrze i trochę śniegu wymarzona pogoda na poranny rozruch. Gdy biegałam po rzeszowskich ulicach postanowiłam pobiegać po parku. Po półtora godzinnym bieganiu usiadłam na ławce, aby odpocząć. Chwilę pózniej dosiadł się do mnie wysoki mężczyzna.
- A ty jak zwykle katujesz się od samego rana bieganiem. I to w taka pogodę.
Gdy uniosłam swój wzrok na mojego rozmówcę nie mogłam w to uwieżyć.
- Matt? Rany ile się nie widzieliśmy 2-3 lata?
- Dokładnie 3,5
- Co tu robisz?
- Przyjechałem do Paula, a ten wygadał się, że wróciłaś i grasz w Rzeszowie.
- No to w takim razie nie będziemy rozmawiać na mrozie. Zapraszam na kawę.
- W takim towarzystwie to ja mogę wypić nawet 3 :).
W mieszkaniu.
- Opowiadaj co u ciebie.
- Postanowiłam zrobić rewolucję w moim życiu. Wróciłam do Rzeszowa, siatkówki
- Igły?
- Nie.
- Przepraszam. Myślałem, że skoro..
- Nic się nie stało. Po prostu przed nami nie ma już przyszłości.
- Nie ma czy nie chcesz żeby była?
- Nie ma.
- Justyna.... Wiesz, że nie lubię jak się oszukujesz?
- Ja się nie oszukuję.
- Tak jasne. Widać, że obydwoje się kochacie.
- To nie takie proste.
- Może jakbyś mu wybaczyła i dała jeszcze jedną szansę?
- Nie wiem. Muszę nad tym pomyśleć.
- Ja już muszę się zbierać. Pamiętaj, że jak będziesz chciała się wygadać to jestem do twojej dyspozycji.
- Będę pamiętać- Pożegnaliśmy się, dał mi buzi w polik i wyszedł.
Postanowiłam obejrzeć jakiś film. Po 30 minutach rozległ się dzwięk dzwonka.
- Nie chciał Mahomet przyjść do góry to góra przyszła do Mahometa.
- Kubi?
- Nie jestem sam:)
- Zibi!
- Jestem.
- Jeżeli chcecie się wygadać to zle trafiliście.
- My dzisiaj robimy małą zamianę ról. Ty nam się dzisiaj spowiadasz my słuchamy i dajemy rozgrzeszenie lub poradę zależy co wolisz.
- Jak już musicie to wejdzcie.
- Jej, ale gościnna to ty nie jesteś.
- Zibi.. - Kubiak zgromił go wzrokiem.
- No co? Uraziła mnie.
- Nie denerwuj jej jeszcze ty.
- No okej, okej.
- No to co chcecie wiedzieć?
- Wszystko.
- Mam na imię Justyna, mam 25 lat i doszczętnie rozwalone życie. Aha zapomniałam też dodać, że mam rozwalonych przyjaciół. Na starość kupię sobie kota i będę żyć długo i szczęśliwie.
- Trochę więcej optymizmu kobieto- odezwał się Zibi.
- Trochę więcej realizmu człowieku.
- Ej mała wszystko się jeszcze ułoży zobaczysz.- Michał podszedł i przytulił mnie. Po chwili dołączył do niego Zibi.
- Dziękuję wam. Tutaj jestem sama nie mam się nawet z kim podroczyć.
- Zbigniew Bartman zawsze do usług. Ale jak tak bardzo chcesz to kupię ci tego kota.
- Ale jie kupuj jej rudego. Jeden jarski nam w zupełności wystarczy:)
- Ha ha. Fajnie się tak nabijać z kobiety w potrzebie?
Reszta wieczoru minęła nam na miłej rozmowie. Po kolacji chłopacy pojechali do domu, a ja poszłam spać.
Obudziłam się o 6.45 nie miałam dzisiaj treningu więc postanowiłam pobiegać od rana. Mrozne świeże powietrze i trochę śniegu wymarzona pogoda na poranny rozruch. Gdy biegałam po rzeszowskich ulicach postanowiłam pobiegać po parku. Po półtora godzinnym bieganiu usiadłam na ławce, aby odpocząć. Chwilę pózniej dosiadł się do mnie wysoki mężczyzna.
- A ty jak zwykle katujesz się od samego rana bieganiem. I to w taka pogodę.
Gdy uniosłam swój wzrok na mojego rozmówcę nie mogłam w to uwieżyć.
- Matt? Rany ile się nie widzieliśmy 2-3 lata?
- Dokładnie 3,5
- Co tu robisz?
- Przyjechałem do Paula, a ten wygadał się, że wróciłaś i grasz w Rzeszowie.
- No to w takim razie nie będziemy rozmawiać na mrozie. Zapraszam na kawę.
- W takim towarzystwie to ja mogę wypić nawet 3 :).
W mieszkaniu.
- Opowiadaj co u ciebie.
- Postanowiłam zrobić rewolucję w moim życiu. Wróciłam do Rzeszowa, siatkówki
- Igły?
- Nie.
- Przepraszam. Myślałem, że skoro..
- Nic się nie stało. Po prostu przed nami nie ma już przyszłości.
- Nie ma czy nie chcesz żeby była?
- Nie ma.
- Justyna.... Wiesz, że nie lubię jak się oszukujesz?
- Ja się nie oszukuję.
- Tak jasne. Widać, że obydwoje się kochacie.
- To nie takie proste.
- Może jakbyś mu wybaczyła i dała jeszcze jedną szansę?
- Nie wiem. Muszę nad tym pomyśleć.
- Ja już muszę się zbierać. Pamiętaj, że jak będziesz chciała się wygadać to jestem do twojej dyspozycji.
- Będę pamiętać- Pożegnaliśmy się, dał mi buzi w polik i wyszedł.
Postanowiłam obejrzeć jakiś film. Po 30 minutach rozległ się dzwięk dzwonka.
- Nie chciał Mahomet przyjść do góry to góra przyszła do Mahometa.
- Kubi?
- Nie jestem sam:)
- Zibi!
- Jestem.
- Jeżeli chcecie się wygadać to zle trafiliście.
- My dzisiaj robimy małą zamianę ról. Ty nam się dzisiaj spowiadasz my słuchamy i dajemy rozgrzeszenie lub poradę zależy co wolisz.
- Jak już musicie to wejdzcie.
- Jej, ale gościnna to ty nie jesteś.
- Zibi.. - Kubiak zgromił go wzrokiem.
- No co? Uraziła mnie.
- Nie denerwuj jej jeszcze ty.
- No okej, okej.
- No to co chcecie wiedzieć?
- Wszystko.
- Mam na imię Justyna, mam 25 lat i doszczętnie rozwalone życie. Aha zapomniałam też dodać, że mam rozwalonych przyjaciół. Na starość kupię sobie kota i będę żyć długo i szczęśliwie.
- Trochę więcej optymizmu kobieto- odezwał się Zibi.
- Trochę więcej realizmu człowieku.
- Ej mała wszystko się jeszcze ułoży zobaczysz.- Michał podszedł i przytulił mnie. Po chwili dołączył do niego Zibi.
- Dziękuję wam. Tutaj jestem sama nie mam się nawet z kim podroczyć.
- Zbigniew Bartman zawsze do usług. Ale jak tak bardzo chcesz to kupię ci tego kota.
- Ale jie kupuj jej rudego. Jeden jarski nam w zupełności wystarczy:)
- Ha ha. Fajnie się tak nabijać z kobiety w potrzebie?
Reszta wieczoru minęła nam na miłej rozmowie. Po kolacji chłopacy pojechali do domu, a ja poszłam spać.
wtorek, 3 grudnia 2013
Rozdział VI
Rzeszów
Perspektywa Igły.
Staliśmy bez ruchu i nie odzywaliśmy się do siebie. W końcu znalazłem w sobie odrobinę odwagi.
-Przynajmniej nie uciekłaś.
- Już dosyć w życiu uciekałam przed trudnymi sytuacjami. Może wejdziemy na górę bo na dworze jest zimno.
Perspektywa Justyny
W mieszkaniu.
- Tęskniłem za tobą.
Nie odzywałam się.
- Proszę powiedz coś nie zostawiajmy tej sprawy.
- Co mam ci powiedzieć? Krzysiek zrozum ja na razie nie potrzebuję związku. Z resztą nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.
- Czyli przed nami nie ma już przyszłości?
- Przepraszam...
- Nie przepraszaj. To moja wina, gdybym wtedy nie..
- Wina nigdy nie leży po jednej stronie.
W tej chwili rozległ się dzwięk mojego tlefonu.
- Odbierz. Ja już i tak wychodzę.
- Krzysiek zaczekaj.- odwrócił się w moją stronę- Ale nigdy nie powiedziałam, że kiedykolwiek przestałam cię kochać. Zbliżył się do mnie i ostatni raz musną moje usta.
Gdy wyszedł zsunęłam się po ścianie i mimowolnie po mojej twarzy zaczęły spływać łzy. Siedziałam tak przez 15 min aż w końcu postanowiłam się ogarnąć. Po wyjściu z łazienki przypomniało mi się, że zanim Igła wyszedł dzwonił mój telefon. Okazało się, że dzwonił Kubi.
-Halo?
-No hej. Dzwoniłeś do mnie?
- Tak chciałem się zapytać czy idziesz jutro ze mną i Zibim do klubu.
- Przepraszam, ale jakoś nie mam ochoty. Może innym razem.
- Tyśka co się stało?
Dlaczego on mnie tak dobrze zna?
- Misiu, przepraszam zadzwonię do ciebie jutro.
- Dobrze, ale i tak dowiem się co się stało.
- Pa
-Pa.
Perspektywa Zibiego
- No cześć Misiek. Co tam?
- Jutro jedziesz ze mną do Tyśki. Nie wiem co się stało, ale chyba ma jakiegoś doła.
- Okej o 8.00 wyjeżdżamy?
-Tak.
- Spoko. Do jutra.
- Do jutra.
Perspektywa Igły.
Staliśmy bez ruchu i nie odzywaliśmy się do siebie. W końcu znalazłem w sobie odrobinę odwagi.
-Przynajmniej nie uciekłaś.
- Już dosyć w życiu uciekałam przed trudnymi sytuacjami. Może wejdziemy na górę bo na dworze jest zimno.
Perspektywa Justyny
W mieszkaniu.
- Tęskniłem za tobą.
Nie odzywałam się.
- Proszę powiedz coś nie zostawiajmy tej sprawy.
- Co mam ci powiedzieć? Krzysiek zrozum ja na razie nie potrzebuję związku. Z resztą nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.
- Czyli przed nami nie ma już przyszłości?
- Przepraszam...
- Nie przepraszaj. To moja wina, gdybym wtedy nie..
- Wina nigdy nie leży po jednej stronie.
W tej chwili rozległ się dzwięk mojego tlefonu.
- Odbierz. Ja już i tak wychodzę.
- Krzysiek zaczekaj.- odwrócił się w moją stronę- Ale nigdy nie powiedziałam, że kiedykolwiek przestałam cię kochać. Zbliżył się do mnie i ostatni raz musną moje usta.
Gdy wyszedł zsunęłam się po ścianie i mimowolnie po mojej twarzy zaczęły spływać łzy. Siedziałam tak przez 15 min aż w końcu postanowiłam się ogarnąć. Po wyjściu z łazienki przypomniało mi się, że zanim Igła wyszedł dzwonił mój telefon. Okazało się, że dzwonił Kubi.
-Halo?
-No hej. Dzwoniłeś do mnie?
- Tak chciałem się zapytać czy idziesz jutro ze mną i Zibim do klubu.
- Przepraszam, ale jakoś nie mam ochoty. Może innym razem.
- Tyśka co się stało?
Dlaczego on mnie tak dobrze zna?
- Misiu, przepraszam zadzwonię do ciebie jutro.
- Dobrze, ale i tak dowiem się co się stało.
- Pa
-Pa.
Perspektywa Zibiego
- No cześć Misiek. Co tam?
- Jutro jedziesz ze mną do Tyśki. Nie wiem co się stało, ale chyba ma jakiegoś doła.
- Okej o 8.00 wyjeżdżamy?
-Tak.
- Spoko. Do jutra.
- Do jutra.
niedziela, 17 listopada 2013
Rozdział V
Rzeszów.
Dom Igły.
Siedziałem na kanapie oglądając telewizję gdy po mieszkaniu rozległ się dzwięk dzwonka.
- Stary, ty żyjesz. Martwiliśmy się o ciebie od tygodnia nie chodzisz na treningi.
- Mówiłem Andrzejowi, że jestem chory.
- Yhym. Właśnie widzę- odezwał się Pit.
- Powiesz nam o co chodzi?- zapytał Kosok
- Nie chcę jej wchodzić w drogę. Nie chcę żeby znowu przeze mnie cierpiała.
- Zachowujesz się jak dziecko. Spieprzyłeś sprawę to fakt, ona ma do ciebie żal bo to ją nadal boli. Gdybyśmy nie grali w jednej drużynie dostał byś od nas wszystkich po ryju.
- Byliście razem odkąd skończyła 17 lat. Wasz związek trwał 5 lat, ją to wszystko boli to nie minie od tak..
- Wiem.
Perspektywa Justyny.
Mam 26 lat dziewczyny w moim wieku zakładają rodziny. A ja? Mam za sobą dwa związki, które zakończyły się zdradą. Ale za to mam wspaniałych przyjaciół, których nikt ani nic mi ni zabierze.
Dziś umówiłam się z Dziamasem, Łozem i Śniadym. Może i nie jestem już z Tomkiem, ale reszta Afro to nadal moi przyjaciele, a z przyjaciół nigdy nie zrezygnuje. Bo przyjaciele to ciche anioły, które podnoszą nas gdy nasze skrzydła zapomniały jak latać. Może przyjdzie jeszcze taki czas, że poznam kogoś z kim spędzę resztę życia.
Dotarłam do kawiarni, w której umówiłam się z chłopakami.
- No dzień dobry.- przywitali się chłopacy.
- Cześć długo czekacie?- powiedziałam po czym każdy dał mi buziaka w polik
- Nie przyszliśmy pare minut temu. Opowiadaj co tam u ciebie. Kiedy pierwszy mecz?
- Pomału się zaczynam przyzwyczajać do Rzeszowa, dziewczyny z drużyny bardzo sympatyczne a pierwszy mecz dopiero za dwa miesiące. Rozgrywki Orlen Ligi trochę się opózniły z niewiadomych przyczyn.Mam nadzieję że zaszczycicie mnie swoją obecnością na moim pierwszym meczu?
- Oczywiście- odezwał się Bartek.
- No ja myślę:)
- Będę miał twoją koszulkę meczową.
- Grzesiu załatwić ci twój numer? XL dobrze pamiętam?
- A co? Sugerujesz że w twoją nie wejdę?
- Nic takiego nie miałam na myśli:)
- Nie obraz się Tysiu ale ja będę miał koszulkę Kasi Skowrońskiej:D.
- Okej jakoś to przeżyję.
Po chwili do Wojtka zadzwonił Tomson. Rozmawiali przez dłuższą chwilę, z tego co zrozumiałam z ich rozmowy to Tomek miał sie zjawić w kawiarni za kilka minut więc zaczęłam się zbierać.
- Co robisz?
- Zbieram się. Muszę już lecieć do domu.
- Przepraszam ale sam się wkręcił.
- Nie szkodzi naprawdę.
- Zostań
- Ale ja nie potrafię.
- Potrafisz uwierz.
- Tak wogule co tu robicie z Tomkiem?
- My przyjechaliśmy do ciebie, a Tomson dojechał bo miał do załatwienia jakieś sprawy.
W tej chwili do kawiarni wszedł Tomek. Przywitał się z chłopakami a mi powiedział cześć. Odpowiedziałąm mu bo wkońcu zostałam wychowana przez rodziców.
- I co załatwiłeś wszystko?. - zapytał się Bartek
- Tak, załatwiłem. A co u Ciebie?
- A co martwisz się?
- Tak jakby. Nie wolno?
- Nie. Martwić się będziesz mógł jak Justyna w ciąży bedzie (jego była a zarazem obcna dziewczyna)
- Powiedzieliście jej?- Wybuchł Tomson.
A ja w tej chwili nie wiedziałam co zrobić. Chłopacy unikali mojego i Tomka wzroku. Jeżeli ona jest w ciąży to on musiał zdradzać mnie wcześniej!!.
- Że co? Nie no gratulacje. A ja głupia myślałam że macie wieczorne próby do letniej trasy. Boże jaka ja byłam głupia, że ci tak ufałąm.
- A może mi powiesz że jak byłem w trasie to ty grzecznie w domu siedziałaś?
- Słucham? Twierdzisz, że cię zdradzałam? Nie no takiego idioty to w życiu nie widziałam. Narazie chłopaki miło było się z wami spotkać. Z tobą nie koniecznie.
- Tyśka zaczekaj. - Zawołał Łozo ale ja nie miałam już ochoty z nimi rozmawiać.
Tułąłam się ulicami Rzeszowa, nie przeszkadzała mi pózna godzina ani niska temperatura. Chodziłam tak, zapłakana dopóki nie wpadłam na kogoś.
Perspektywa Igły.
Po wizycie chłopaków postanowiłem się przejść. Po paru minutach spaceru wpadłem na kogoś. Tym kimś okazała się ona. Była cała zapłakana zmarznięta. Założyłem na nią swoją bluzę i przytuliłem jak najmocniej. Dałem jej się wypłakać. Chciałem aby ta chwila trwała jak najdłużej... Po kilku minutach usiedliśmy na ławce. Nie odzywaliśmy się, po krótkiej ciszy odezwałem się pierwszy....
- Mogę wiedzieć co się stało?
- Nie ważne.
- Chodzisz cała zapłakana, zmarznięta w środku nocy i mówisz, że nic się nie stało? Nic się nie zmieniłaś. Jak zwykle nie dajesz sobie pomóc cały ciężar bierzesz na siebie.
- Nie twoja sprawa.
- No tak. Najlepiej mnie zbyć.
- Przepraszam, ale jestem zmęczona pójdę już do domu.
- Daj mi się chociaż odprowadzić.
- Jak musisz to chodz.
Gdy odprowadziłem ją pod blok przycisnąłem ją do ściany i pocałowałem. Nie opierała się, chciałem aby ta chwila trwała jak najdłużej.
_____________________
Jest kolejny... Mam do was wielką prośbę.. Mogłybyście polecać mój blog? Ja odpłacę się tym samym:) Z góry dziękuję Jeżeli chcecie się dowiadywać czegoś więcej to moje gg; 23578200. Pozdrawiam!!
( Przepraszam za błędy )
Dom Igły.
Siedziałem na kanapie oglądając telewizję gdy po mieszkaniu rozległ się dzwięk dzwonka.
- Stary, ty żyjesz. Martwiliśmy się o ciebie od tygodnia nie chodzisz na treningi.
- Mówiłem Andrzejowi, że jestem chory.
- Yhym. Właśnie widzę- odezwał się Pit.
- Powiesz nam o co chodzi?- zapytał Kosok
- Nie chcę jej wchodzić w drogę. Nie chcę żeby znowu przeze mnie cierpiała.
- Zachowujesz się jak dziecko. Spieprzyłeś sprawę to fakt, ona ma do ciebie żal bo to ją nadal boli. Gdybyśmy nie grali w jednej drużynie dostał byś od nas wszystkich po ryju.
- Byliście razem odkąd skończyła 17 lat. Wasz związek trwał 5 lat, ją to wszystko boli to nie minie od tak..
- Wiem.
Perspektywa Justyny.
Mam 26 lat dziewczyny w moim wieku zakładają rodziny. A ja? Mam za sobą dwa związki, które zakończyły się zdradą. Ale za to mam wspaniałych przyjaciół, których nikt ani nic mi ni zabierze.
Dziś umówiłam się z Dziamasem, Łozem i Śniadym. Może i nie jestem już z Tomkiem, ale reszta Afro to nadal moi przyjaciele, a z przyjaciół nigdy nie zrezygnuje. Bo przyjaciele to ciche anioły, które podnoszą nas gdy nasze skrzydła zapomniały jak latać. Może przyjdzie jeszcze taki czas, że poznam kogoś z kim spędzę resztę życia.
Dotarłam do kawiarni, w której umówiłam się z chłopakami.
- No dzień dobry.- przywitali się chłopacy.
- Cześć długo czekacie?- powiedziałam po czym każdy dał mi buziaka w polik
- Nie przyszliśmy pare minut temu. Opowiadaj co tam u ciebie. Kiedy pierwszy mecz?
- Pomału się zaczynam przyzwyczajać do Rzeszowa, dziewczyny z drużyny bardzo sympatyczne a pierwszy mecz dopiero za dwa miesiące. Rozgrywki Orlen Ligi trochę się opózniły z niewiadomych przyczyn.Mam nadzieję że zaszczycicie mnie swoją obecnością na moim pierwszym meczu?
- Oczywiście- odezwał się Bartek.
- No ja myślę:)
- Będę miał twoją koszulkę meczową.
- Grzesiu załatwić ci twój numer? XL dobrze pamiętam?
- A co? Sugerujesz że w twoją nie wejdę?
- Nic takiego nie miałam na myśli:)
- Nie obraz się Tysiu ale ja będę miał koszulkę Kasi Skowrońskiej:D.
- Okej jakoś to przeżyję.
Po chwili do Wojtka zadzwonił Tomson. Rozmawiali przez dłuższą chwilę, z tego co zrozumiałam z ich rozmowy to Tomek miał sie zjawić w kawiarni za kilka minut więc zaczęłam się zbierać.
- Co robisz?
- Zbieram się. Muszę już lecieć do domu.
- Przepraszam ale sam się wkręcił.
- Nie szkodzi naprawdę.
- Zostań
- Ale ja nie potrafię.
- Potrafisz uwierz.
- Tak wogule co tu robicie z Tomkiem?
- My przyjechaliśmy do ciebie, a Tomson dojechał bo miał do załatwienia jakieś sprawy.
W tej chwili do kawiarni wszedł Tomek. Przywitał się z chłopakami a mi powiedział cześć. Odpowiedziałąm mu bo wkońcu zostałam wychowana przez rodziców.
- I co załatwiłeś wszystko?. - zapytał się Bartek
- Tak, załatwiłem. A co u Ciebie?
- A co martwisz się?
- Tak jakby. Nie wolno?
- Nie. Martwić się będziesz mógł jak Justyna w ciąży bedzie (jego była a zarazem obcna dziewczyna)
- Powiedzieliście jej?- Wybuchł Tomson.
A ja w tej chwili nie wiedziałam co zrobić. Chłopacy unikali mojego i Tomka wzroku. Jeżeli ona jest w ciąży to on musiał zdradzać mnie wcześniej!!.
- Że co? Nie no gratulacje. A ja głupia myślałam że macie wieczorne próby do letniej trasy. Boże jaka ja byłam głupia, że ci tak ufałąm.
- A może mi powiesz że jak byłem w trasie to ty grzecznie w domu siedziałaś?
- Słucham? Twierdzisz, że cię zdradzałam? Nie no takiego idioty to w życiu nie widziałam. Narazie chłopaki miło było się z wami spotkać. Z tobą nie koniecznie.
- Tyśka zaczekaj. - Zawołał Łozo ale ja nie miałam już ochoty z nimi rozmawiać.
Tułąłam się ulicami Rzeszowa, nie przeszkadzała mi pózna godzina ani niska temperatura. Chodziłam tak, zapłakana dopóki nie wpadłam na kogoś.
Perspektywa Igły.
Po wizycie chłopaków postanowiłem się przejść. Po paru minutach spaceru wpadłem na kogoś. Tym kimś okazała się ona. Była cała zapłakana zmarznięta. Założyłem na nią swoją bluzę i przytuliłem jak najmocniej. Dałem jej się wypłakać. Chciałem aby ta chwila trwała jak najdłużej... Po kilku minutach usiedliśmy na ławce. Nie odzywaliśmy się, po krótkiej ciszy odezwałem się pierwszy....
- Mogę wiedzieć co się stało?
- Nie ważne.
- Chodzisz cała zapłakana, zmarznięta w środku nocy i mówisz, że nic się nie stało? Nic się nie zmieniłaś. Jak zwykle nie dajesz sobie pomóc cały ciężar bierzesz na siebie.
- Nie twoja sprawa.
- No tak. Najlepiej mnie zbyć.
- Przepraszam, ale jestem zmęczona pójdę już do domu.
- Daj mi się chociaż odprowadzić.
- Jak musisz to chodz.
Gdy odprowadziłem ją pod blok przycisnąłem ją do ściany i pocałowałem. Nie opierała się, chciałem aby ta chwila trwała jak najdłużej.
_____________________
Jest kolejny... Mam do was wielką prośbę.. Mogłybyście polecać mój blog? Ja odpłacę się tym samym:) Z góry dziękuję Jeżeli chcecie się dowiadywać czegoś więcej to moje gg; 23578200. Pozdrawiam!!
( Przepraszam za błędy )
Subskrybuj:
Posty (Atom)