sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział VII

Perspektywa Justyny
Obudziłam się o 6.45 nie miałam dzisiaj treningu więc postanowiłam pobiegać od rana. Mrozne świeże powietrze i trochę śniegu wymarzona pogoda na poranny rozruch. Gdy biegałam po rzeszowskich ulicach postanowiłam pobiegać po parku. Po półtora godzinnym bieganiu usiadłam na ławce, aby odpocząć. Chwilę pózniej dosiadł się do mnie wysoki mężczyzna.
- A ty jak zwykle katujesz się od samego rana bieganiem. I to w taka pogodę.
Gdy uniosłam swój wzrok na mojego rozmówcę nie mogłam w to uwieżyć.
- Matt? Rany ile się nie widzieliśmy 2-3 lata?
- Dokładnie 3,5
- Co tu robisz?
- Przyjechałem do Paula, a ten wygadał się, że wróciłaś i grasz w Rzeszowie.
- No to w takim razie nie będziemy rozmawiać na mrozie. Zapraszam na kawę.
- W takim towarzystwie to ja mogę wypić nawet 3 :).

W mieszkaniu.
- Opowiadaj co u ciebie.
- Postanowiłam zrobić rewolucję w moim życiu. Wróciłam do Rzeszowa, siatkówki
- Igły?
- Nie.
- Przepraszam. Myślałem, że skoro..
- Nic się nie stało. Po prostu przed nami nie ma już przyszłości.
- Nie ma czy nie chcesz żeby była?
- Nie ma.
- Justyna.... Wiesz, że nie lubię jak się oszukujesz?
- Ja się nie oszukuję.
- Tak jasne. Widać, że obydwoje się kochacie.
- To nie takie proste.
- Może jakbyś mu wybaczyła i dała jeszcze jedną szansę?
- Nie wiem. Muszę nad tym pomyśleć.
- Ja już muszę się zbierać. Pamiętaj, że jak będziesz chciała się wygadać to jestem do twojej dyspozycji.
- Będę pamiętać- Pożegnaliśmy się, dał mi buzi w polik i wyszedł.
Postanowiłam obejrzeć jakiś film. Po 30 minutach rozległ się dzwięk dzwonka.
- Nie chciał Mahomet przyjść do góry to góra przyszła do Mahometa.
- Kubi?
- Nie jestem sam:)
- Zibi!
- Jestem.
- Jeżeli chcecie się wygadać to zle trafiliście.
- My dzisiaj robimy małą zamianę ról. Ty nam się dzisiaj spowiadasz my słuchamy i dajemy rozgrzeszenie lub poradę zależy co wolisz.
- Jak już musicie to wejdzcie.
- Jej, ale gościnna to ty nie jesteś.
- Zibi.. - Kubiak zgromił go wzrokiem.
- No co? Uraziła mnie.
- Nie denerwuj jej jeszcze ty.
- No okej, okej.
- No to co chcecie wiedzieć?
- Wszystko.
- Mam na imię Justyna, mam 25 lat i doszczętnie rozwalone życie. Aha zapomniałam też dodać, że mam rozwalonych przyjaciół. Na starość kupię sobie kota i będę żyć długo i szczęśliwie.
- Trochę więcej optymizmu kobieto- odezwał się Zibi.
- Trochę więcej realizmu człowieku.
- Ej mała wszystko się jeszcze ułoży zobaczysz.- Michał podszedł i przytulił mnie. Po chwili dołączył do niego Zibi.
- Dziękuję wam. Tutaj jestem sama nie mam się nawet z kim podroczyć.
- Zbigniew Bartman zawsze do usług. Ale jak tak bardzo chcesz to kupię ci tego kota.
- Ale jie kupuj jej rudego. Jeden jarski nam w zupełności wystarczy:)
- Ha ha. Fajnie się tak nabijać z kobiety w potrzebie?
Reszta wieczoru minęła nam na miłej rozmowie. Po kolacji chłopacy pojechali do domu, a ja poszłam spać.




wtorek, 3 grudnia 2013

Rozdział VI

Rzeszów
Perspektywa Igły.
Staliśmy bez ruchu i nie odzywaliśmy się do siebie. W końcu znalazłem w sobie odrobinę odwagi.
-Przynajmniej nie uciekłaś.
- Już dosyć w życiu uciekałam przed trudnymi sytuacjami. Może wejdziemy na górę bo na dworze jest zimno.

Perspektywa Justyny
W mieszkaniu.
- Tęskniłem za tobą.
Nie odzywałam się.
- Proszę powiedz coś nie zostawiajmy tej sprawy.
- Co mam ci powiedzieć? Krzysiek zrozum ja na razie nie potrzebuję związku. Z resztą nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.
- Czyli przed nami nie ma już przyszłości?
- Przepraszam...
- Nie przepraszaj. To moja wina, gdybym wtedy nie..
- Wina nigdy nie leży po jednej stronie.
W tej chwili rozległ się dzwięk mojego tlefonu.
- Odbierz. Ja już i tak wychodzę.
- Krzysiek zaczekaj.- odwrócił się w moją stronę- Ale nigdy nie powiedziałam, że kiedykolwiek przestałam cię kochać. Zbliżył się do mnie i ostatni raz musną moje usta.
Gdy wyszedł zsunęłam się po ścianie i mimowolnie po mojej twarzy zaczęły spływać łzy. Siedziałam tak przez 15 min aż w końcu postanowiłam się ogarnąć. Po wyjściu z łazienki przypomniało mi się, że zanim Igła wyszedł dzwonił mój telefon. Okazało się, że dzwonił Kubi.
-Halo?
-No hej. Dzwoniłeś do mnie?
- Tak chciałem się zapytać czy idziesz jutro ze mną i Zibim do klubu.
- Przepraszam, ale jakoś nie mam ochoty. Może innym razem.
- Tyśka co się stało?
Dlaczego on mnie tak dobrze zna?
- Misiu, przepraszam zadzwonię do ciebie jutro.
- Dobrze, ale i tak dowiem się co się stało.
- Pa
-Pa.

Perspektywa Zibiego
- No cześć Misiek. Co tam?
- Jutro jedziesz ze mną do Tyśki. Nie wiem co się stało, ale chyba ma jakiegoś doła.
- Okej o 8.00 wyjeżdżamy?
-Tak.
- Spoko. Do jutra.
- Do jutra.

niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział V

Rzeszów.

Dom Igły.

Siedziałem na kanapie oglądając telewizję gdy po mieszkaniu rozległ się dzwięk dzwonka.

- Stary, ty żyjesz. Martwiliśmy się o ciebie od tygodnia nie chodzisz na treningi.
- Mówiłem Andrzejowi, że jestem chory.
- Yhym. Właśnie widzę- odezwał się Pit.
- Powiesz nam o co chodzi?- zapytał Kosok
- Nie chcę jej wchodzić w drogę. Nie chcę żeby znowu przeze mnie cierpiała.
- Zachowujesz się jak dziecko. Spieprzyłeś sprawę to fakt, ona ma do ciebie żal bo to ją nadal boli. Gdybyśmy nie grali w jednej drużynie dostał byś od nas wszystkich po ryju.
- Byliście razem odkąd skończyła 17 lat. Wasz związek trwał 5 lat, ją to wszystko boli to nie minie od tak..
- Wiem.

Perspektywa Justyny.

Mam 26 lat dziewczyny w moim wieku zakładają rodziny. A ja? Mam za sobą dwa związki, które zakończyły się zdradą. Ale za to mam wspaniałych przyjaciół, których nikt ani nic mi ni zabierze.
Dziś umówiłam się z Dziamasem, Łozem i Śniadym. Może i nie jestem już z Tomkiem, ale reszta Afro to nadal moi przyjaciele, a z przyjaciół nigdy nie zrezygnuje. Bo przyjaciele to ciche anioły, które podnoszą nas gdy nasze skrzydła zapomniały jak latać. Może przyjdzie jeszcze taki czas, że poznam kogoś z kim spędzę resztę życia.

Dotarłam do kawiarni, w której umówiłam się z chłopakami.

- No dzień dobry.- przywitali się chłopacy.
- Cześć długo czekacie?- powiedziałam po czym każdy dał mi buziaka w polik
- Nie przyszliśmy pare minut temu. Opowiadaj co tam u ciebie. Kiedy pierwszy mecz?
- Pomału się zaczynam przyzwyczajać do Rzeszowa, dziewczyny z drużyny bardzo sympatyczne a pierwszy mecz dopiero za dwa miesiące. Rozgrywki Orlen Ligi trochę się opózniły z niewiadomych przyczyn.Mam nadzieję że zaszczycicie mnie swoją obecnością na moim pierwszym meczu?
- Oczywiście- odezwał się Bartek.
- No ja myślę:)
- Będę miał twoją koszulkę meczową.
- Grzesiu załatwić ci twój numer? XL dobrze pamiętam?
- A co? Sugerujesz że w twoją nie wejdę?
- Nic takiego nie miałam na myśli:)
- Nie obraz się Tysiu ale ja będę miał koszulkę Kasi Skowrońskiej:D.
- Okej jakoś to przeżyję.
Po chwili do Wojtka zadzwonił Tomson. Rozmawiali przez dłuższą chwilę, z tego co zrozumiałam z ich rozmowy to Tomek miał sie zjawić w kawiarni za kilka minut więc zaczęłam się zbierać.
- Co robisz?
- Zbieram się. Muszę już lecieć do domu.
- Przepraszam ale sam się wkręcił.
- Nie szkodzi naprawdę.
- Zostań
- Ale ja nie potrafię.
- Potrafisz uwierz. 
- Tak wogule co tu robicie z Tomkiem?
- My przyjechaliśmy do ciebie, a Tomson dojechał bo miał do załatwienia jakieś sprawy.
W tej chwili do kawiarni wszedł Tomek. Przywitał się z chłopakami a mi powiedział cześć. Odpowiedziałąm mu bo wkońcu zostałam wychowana przez rodziców.
- I co załatwiłeś wszystko?. - zapytał się Bartek
- Tak, załatwiłem. A co u Ciebie?
- A co martwisz się?
- Tak jakby. Nie wolno?
- Nie. Martwić się będziesz mógł jak Justyna w ciąży bedzie (jego była a zarazem obcna dziewczyna)
- Powiedzieliście jej?- Wybuchł Tomson.
A ja w tej chwili nie wiedziałam co zrobić. Chłopacy unikali mojego i Tomka wzroku. Jeżeli ona jest w ciąży to on musiał zdradzać mnie wcześniej!!.
- Że co? Nie no gratulacje. A ja głupia myślałam że macie wieczorne próby do letniej trasy. Boże jaka ja byłam głupia, że ci tak ufałąm.
- A może mi powiesz że jak byłem w trasie to ty grzecznie w domu siedziałaś?
- Słucham? Twierdzisz, że cię zdradzałam? Nie no takiego idioty to w życiu nie widziałam. Narazie chłopaki miło było się z wami spotkać. Z tobą nie koniecznie.
- Tyśka zaczekaj. - Zawołał Łozo ale ja nie miałam już ochoty z nimi rozmawiać.
Tułąłam się ulicami Rzeszowa, nie przeszkadzała mi pózna godzina ani niska temperatura. Chodziłam tak, zapłakana dopóki nie wpadłam na kogoś.

Perspektywa Igły.

Po wizycie chłopaków postanowiłem się przejść. Po paru minutach spaceru wpadłem na kogoś. Tym kimś okazała się ona. Była cała zapłakana zmarznięta. Założyłem na nią swoją bluzę i przytuliłem jak najmocniej. Dałem jej się wypłakać. Chciałem aby ta chwila trwała jak najdłużej... Po kilku minutach usiedliśmy na ławce. Nie odzywaliśmy się, po krótkiej ciszy odezwałem się pierwszy....

- Mogę wiedzieć co się stało?
- Nie ważne.
- Chodzisz cała zapłakana, zmarznięta w środku nocy i mówisz, że nic się nie stało? Nic się nie zmieniłaś. Jak zwykle nie dajesz sobie pomóc cały ciężar bierzesz na siebie.
- Nie twoja sprawa.
- No tak. Najlepiej mnie zbyć.
- Przepraszam, ale jestem zmęczona pójdę już do domu.
- Daj mi się chociaż odprowadzić.
- Jak musisz to chodz.
Gdy odprowadziłem ją pod blok przycisnąłem ją do ściany i pocałowałem. Nie opierała się, chciałem aby ta chwila trwała jak najdłużej.


_____________________
 Jest kolejny... Mam do was wielką prośbę.. Mogłybyście polecać mój blog? Ja odpłacę się tym samym:) Z góry dziękuję Jeżeli chcecie się dowiadywać czegoś więcej to moje gg; 23578200. Pozdrawiam!!
( Przepraszam za błędy )







sobota, 9 listopada 2013

Rozdział IV

* Na początku chciałabym przeprosić, że nie dodawałam tak długo, ale miałam problemy z internetem. Przepraszam...
*Dziękuje też za wszystkie komentarze jesteście super.
*Chciałam też poinformować, że to opowiadanie to wytwór mojej wyobrazni i większość klubów siatkarek i innych osób będzie wymyślona...


Rzeszów

Po nie udanej lidze światowej oraz mistrzostwach europy czas zaklimatyzować się w nowym miejscu jakim jest Rzeszów.. Strasznie się boję nowy klub, nowi ludzie, nowe wyzwania, ten sam Rzeszów...
Dziś pierwszy trening, z tego co słyszałam od trenera pierwszy trening mamy razem z męską drużyną Rsovii, większość treningów mamy łączonych po prostu piękinie. No nic będę musiała się przyzwyczaić.

*2 godziny pózniej w szatni

-Dziewczyny chciałbym wam przedstawić naszą nową atakującą Justynę Waliszewską
- Hej ja jestem Kasia, jestem kapitanem drużyny.- Nigdy nie sądziłam, że poznam najlepszą postać kobiecej siatkówki. poznałam jeszcze inne siatkarki: Paulinę Maj, Agate Kowalską, Asię Kaczor, Monikę Martałek, i pare rezrwowych..
- Miło mi..-odpowiedziałam po czym podałyśmy sobie dłonie, przebrałyśmy się i do szatni wszedł trener 
Kamil Nowak
- Dziewczyny dzisiaj nie musicie się przebierać.. Poznajcie się lepiej.
- Mogę ci się o coś zapytać?- rozpoczęła Kasia
- Tak pewnie.
- Jesteś bardzo podobna do jednego mojego znajomego... Znaczy obydwoje macie coś w sobie takiego..
- Do Bartka Kurka?
- Tak właśnie
- Jesteśmy kuzynostwem, ale jak na kuzynostwo to jesteśmy bardzo do siebie podobni.
- No naprawdę jesteście-odezwała sie Maj.
- Wiem!... Przecież my się poznałyśmy kiedyś na imprezie. Igła nas sobie przedstawił-odezwała się Asia Kaczor.
- Faktycznie- odezwałam się równo z Kasią
Porozmawiałyśmy tak jeszcze z dobre dwie godziny i umówiłyśmy sie na jutro, że pójdziemy do jakiegoś klubu potańczyć.
- Dobra chodzmy na halę zobaczyć jak sobie chłopcy radzą.- odezwała się Monika
- Gdy weszłyśmy na halę chłopacy skończyli grać.
- Okej ale jutrzejszego treningu wam ni odpuścimy..- powiedział Cichy.
- No dobrze Piotrusiu.
Cały czas czułam na sobie wzrok Igły.. Czy my nie możemy zachowywać się normalnie?
-Nie no dziewczyny, ale atakujących to my wam zazdrościmy...
- Achrem niestety możesz tylko popatrzeć- powiedziała Paulina po czym wszyscy się roześmiali... -No może oprócz Igły który zachowuje się jak dzieciak i wychodzi.. Dlaczego my nie możemy traktować sie normalnie chociaż w pracy?
-A temu co?- powiedział Lotman
- Miłość ci wszystko wybaczy..- zaczął śpiewać Nowakowski po czym zgromiłąm go wzrokiem
- Nic mu nie będzie odezwałam się po czym wróciliśmy do rozmowy....


środa, 23 października 2013

Rozdział III

Perspektywa Justyny

Stał i patrzył się na mnie, a mi serce waliło jak szalone. Przez dłuższą chwilę nie odzywaliśmy się do siebie.Obydwoje byliśmy w szoku, łzy nachodziły mi do oczu, aż w końcu Krzysiek zdecydował się odezwać.
- Dawno się nie odzywałaś, bałem się że już więcej się nie zobaczymy.
Hmm.. Jaki błyskotliwy...
- Szczerze też tak myślałam. Robiłam wszystko żebyśmy się nie spotkali, ale z przyjaciół nie będę rzygnować tylko z twojego powodu.
- Czy my musimy tak ze sobą rozmawiać?
- Jak?
- Traktujesz mnie jak największego wroga.
- A co ty myślałeś? Że po tym jak mnie zdradziłeś z Iwoną to ci się na szyi uwieszę i powiem: "Nic się nie stało Krzysiu?" No to sory, ale się pomyliłeś.
W tym momencie Bartek nie wytrzymał, dowiedział się po tylu latach dlaczego rozstałam się z Krzyśkiem.
Perspektywa Bartka
- Ty sukinsynie.- Podszedł i uderzył Igłę tak mocno, że poleciała mu krew z nosa.
- Bartek!- krzyknęłam, ale zaraz Winiar ich rozdzielił.
- Ej to chyba nie jest najlepszy sposób na załatwienie tej sprawy.
- Ale ten debil...- powiedział Bartek ale Michał mu przerwał.
- Rozumiem, że nie wytrzymałeś chętnie sam bym mu przywalił, ale pomyśl trochę o Justynie.
- A gdzie ona jest?
- Jarski zabrał ją do pokoju, a chłopacy zajęli się Igłą.
- Dlaczego ona wcześniej mi nie powiedziała? Boże zawsze obiecałem wujowi, że będę jej chronił a ostatecznie doprowadziłem do tego, że skrzywdziło ją dwóch mężczyzn.
Perspektywa Krzyśka.
- Igła nie kręć się tak bo nie mogę ci założyć opatrunku- powiedział do mnie Olek.
- Ale to cholernie boli- powiedziałem próbując jakoś tego uniknąć.
- Sory Krzysiek, ale należało ci się.
- Wiem. Jestem skończonym idiotą.- A najgorsze jest to, że ja ją nadal kocham- pomyślałem po czym Olek skończył robić mi opatrunek. Mam złamany nos, kobieta, którą kocham nie chce mnie znać a to dopiero początek zgrupowania.
Po wyjściu od Olka szedłem do pokoju. Gdy wszedłem ujrzałem ją siedzącą obok Ziomka. Gdy tylko mnie zobaczyła pożegnała się z Łukaszem. Próbowałem ją zatrzymać, ale wyszła z pokoju. Położyłem się na łóżku. Leżałem tak z 10 minut, po czym domyśliłem się gdzie mogę ją znalezć. Wyszedłem z ośrodka po paru minutach doszedłem do celu. Nie pomyliłem się, siedziała skulona pod drzewem. Wyglądała tak bezbronnie...


_________________________

Hej,hej dziękuje za te wszystkie komentarze. Rozdziały będą dłuższe obiecuje tylko dajcie mi się trochę w to wprawić. Proszę komentujcie. Nawet jak wam sie nie spodoba... :)

wtorek, 22 października 2013



Rozdział II

Minęły dwa dni. Dziś wyjazd do Spały.

Perspektywa Justyny.
Obudziłam się o 5.00, wyjazd mieliśmy o 6.00 spod hali w Nysie więc nie było problemu.
Poszłam wziąć prysznic , umalowałam się, ubrałam w łososiową sukienkę bez ramiączek ponieważ było ciepło, do tego założyłam czarne trampki. Uszykowałam śniadanie i postanowiłam obudzić mojego kuzyna. Obydwoje byliśmy śpiochami.Gdy byłam już w jego pokoju próbowałam go obudzić: Bartek jest 5:20. Bartek…
-Bartoszu Kurku wstań albo zastosuje drastyczne środki..
Nic. Zero reakcji. Wzięłam wazon, nalałam zimnej wody i wylałam ją na Bartka.
- Co, co się dzieje.
-Jest 5:25 więc albo się pośpieszysz albo nie jedziesz.
-O cholera.
Po 20 minutach byliśmy pod halą gdzie zbierali się już siatkarze.
Perspektywa chłopaków.
- Ej możecie mi powiedzieć co to za laska, która idzie z Kurkiem?- odezwał się Winiarski
- No nie wiem. Ale na Natalie to ona nie wygląda.
- No siema chłopacy- odezwał się Bartek.
- Siema- odpowiedzieli.
- Może przedstawisz nam swoją koleżankę?
- To, że nie widzieliśmy się od 3 lat nie znaczy chyba że aż tak się zmieniłam?- powiedziała po czym zdjęła okulary przeciw słoneczne.
- Tyśka!!!- wydarł się Jarski.
- We własnej osobie.
- No niech ja ci się przyjrzę. Jej, nie wiem na ile to możliwe ale wypiękniałaś.
- Oj tam. Po czym każdy przywitał minie buziakiem w polik.
Po chwili poczułam, że ktoś mi zakrywa dłońmi oczy.
- Zgadnij kto to.-Powiedział tak bardzo dobrze znany mi głos.
- O Boże.. Matt Anderson? Najlepszy siatkarz na świcie?- po chwili usłyszałam jęki siatkarzy.
- Pudło. Najlepszy, najprzystojniejszy siatkarz na świecie Zbigniew Bartman i jego przyjaciel Michał Kubiak.
- Nie, nie znam.- W tej chwili zdjął ręce z moich oczu i obrócił mnie do siebie.
- No choć tu.- Powiedział po czym zrobiłam z nimi wielkiego misia. Obydwaj byli moimi najlepszymi przyjaciółmi. Jako jedyni wiedzieli co działo się z mną przez tyle lat.
Po chwili zobaczyłam tak dobrze znaną mi postać. Była coraz bliżej, a serce biło coraz mocniej.  Bartek opowiedział mi, że rozwiódł się z Iwoną ponieważ go zdradziła. Było mi go bardzo żal ponieważ dokładnie wiem co teraz przechodził. Na szczęście nie mieli dzieci ponieważ teraz bardzo by cierpiały.
Podszedł i przywitał się z każdym i stanął nieruchomo gdy mnie zobaczył…




______________________

Przepraszam, że krótki. Jak wspominałam to mój pierwszy blog nie mam jeszcze wprawy:). Pozdrawiam i zachęcam do komentowania.

niedziela, 6 października 2013

Rozdział I

Bełchatów. Powrót po latach w rodzinne strony. Nie było mnie tutaj odkąd zginęli moi rodzice. Zawsze bałam się tutaj wrócić wolałam uciec za granicę, zostawić przyjaciół, rodzinę, chłopaka.... Z tym ostatnim to raczej ja zostałam porzucona.

Perspektywa Bartka.

Siedziałem sam w mieszkaniu, Natalia właśnie wyjechała do rodziców, gdy nagle po mieszkaniu rozległ się dzwięk dzwonka. Ruszyłem do drzwi, nie mogłem uwierzyć w to co widzę.

- Młoda? Co ty tu robisz?
- Wróciłam na stare śmieci nie widać?
- Wejdz

Perspektywa Justyny

Przekroczyłam próg mieszkania mojego kuzyna. Nic się tutaj nie zmieniło. W korytarzu stała torba treningowa, w salonie stała wielka beżowa kanapa, dwa fotele w tym samym odcieniu telewizor i ciemna meblościanka. Uśiadłąm na kanapie obok Bartka. Nic się nie zmienił. Ten sam wesoły, czuły Bartek, który zawsze o mnie dbał jak o własną siostrę, który zawsze mi pomagał i wspierał.

-Mogłabym się zatrzymać u ciebie na parę dni?
-Jasne, co to za pytanie? Na długo przyjechałaś?
- Na stałe.
- Co? Oo. Zapytał z lekkim niedowierzaniem.
- To co słyszałeś. Nie wracam już do Włoch.
- Będziesz grała w Polsce?
- Tak, dostałam propozycję podpisania kontarktu z żeńską drużyną Ressovi.
- Czyli będziesz mieszkała w Rzeszowie?
Bartuś i ta jego inteligencja brawo..

- Przez najbliższy sezon tak.
- Dlaczego mi nic nie powiedziałaś, że przyjeżdżasz?
- Nie było by niespodzianki. A tak wogóle to Dziku i Zibi wiedzieli:)
- Pogadam sobie z nimi... A Tomek jak na to zareagował, że wracasz do siatkówki?
- Nie jestem już z Tomkiem.
- Jak to? 
- Związek na odległość nigdy nie ma przyszłości. Gdy ja charowałąm na treningach we Włoszech on po koncertach zabawiał się z panienkami.

Mój chłopak był wokalistą zespołu Afromental Tomasz Tomson Lach. Bartek zawsze powtarzał mi że to nie jest chłopak dla mnie ale ja byłam ślepo zakochana i nie chciałam słuchać uwag innych.

- Tak mi przykro.
- Przestań skończyło się jedno, zaczęło się drugie. Wkońcu mogę wrócić do siatkówki.
Tomkowi nigdy nie podobało się to że gram w siatkówkę, dla niego zrezygnowałam z gry, poświęciłam się dla niego a on i tak tego nie docenił.
- Dość o mnie opowiadaj co tam u ciebie.'
- Hm.. Co u mnie?. No wiesz Bartosz Kurek zawsze zabiegany trening, dom, mecz. A właśnie chcesz jechać ze mną jutro na terning? Jutro mamy trening z reprezentacją trening na hali w Nysie a po jutrze wyjeżdżamy do Spały. Jak będziesz grzeczna to zabiorę Cię też do Spały Anastasi Cię lubi więc nie będzie problemu :).

Rozmawialiśmy jeszcze tak z dobre dwie godziny aż wkońcu stwierdziliśmy, że musimy iść spać, bo musimy wcześnie wstać.

Leżałam jeszcze tak z dobrą godzinę i zastanawiałam się  nad tym jak zareaguje Krzysiek na mój widok.


__________________

Hej:). Właśnie zaczynam pisać mój pierwszy blog. Będzie o siatkówce. Dopiero zaczynam mam nadzieję że będziecie wyrozumiałe:)